Wszędzie były już podsumowania roku ubiegłego. Przyszedł czas także i u mnie. Wypadałoby podsumować ten miniony już rok 2019. Mamy już wprawdzie połowę stycznia, ale na podsumowanie zawsze jest pora.
W dniu dzisiejszym Żona wyleciała na lot do Pekinu. Jest to pierwszy lot na nowe lotnisko, więc myślę, że będzie jej dużo zdjęć w prasie i na wszelkich portalach i internetach. PLL LOT otworzył nowe połączenie do Pekinu. Jest to nowe, bardzo duże lotnisko. Moja Żona miała tą przyjemność, że poleciała na lot inauguracyjny. Trzymam za nią kciuki. Wiem, że mimo stresu da sobie radę. Jest świetną Szefową. Miałem przyjemność z nią lecieć i wiem jaka jest w pracy. Dodatkowo słyszałem bezpośrednio od innych stewardes, że jest najlepszą szefową z jaką mieli przyjemność latać.
Ja natomiast pokusiłem się o małe podsumowanie roku 2019.
Policzyłem ile w przeciągu tamtego roku Żona wykonała rejsów transatlantyckich. I wyszło mi następująco:
Nowy Jork 9 razy
Toronto 5 razy
Seul 4 razy
Chicago 3
Tokio 2
Pekin 2
Singapur 2
Sri Lanka 1
Maiami 1
Los Angeles 1
Jest to łącznie 30 razy. Czyli średnio ponad dwa loty miesięcznie. Z kolei licząc, że każdy lot trwa minimum 2 dni, to w domu jej nie było minimum 2 miesiące. Taka szybka statystyka. Na tym niestety polegają podsumowania. Jeśli dalej ktoś się zastanawia, czy zostać stewardessą, to należy takie podsumowanie sobie przeanalizować.
Natomiast męska część naszej Rodziny oprócz wycieczek, obozów i wspólnych dwóch wyjazdów pozostawała w domu. Kacper nie wiadomo kiedy zaczął uczęszczać do siódmej klasy, Tomek miał Komunię i koniec laby w szkole, czyli prawdziwa nauka w klasie czwartej. Ja nowa praca i powrót do bankowości. Powrót do źródeł po kilku ładnych latach. Broniłem się bardzo przed powrotem do banku. Cały czas myślałem o przebranżowieniu się. Myślałem aby pozostać w finansach ale już nie w banku, nie w sprzedaży. Częściowo udało mi się to, gdyż jeszcze w 2018 roku zacząłem pracę w Budimexie ale niestety, nie do końca rzeczywistość okazała się taka jak miała być. I w lutym powróciłem do macierzy. Teraz, patrząc po prawie roku pracy, wiem, że była to bardzo dobra decyzja. Czy jest to praca moich marzeń, praca którą będę wykonywał prze kolejne 10 i może więcej lat? Nie wiem. Bankowość strasznie się szybko rozwija, idzie, tak jak wszystko w stronę internetu. Pracuję w takiej działce, która ma jeszcze sporo do zrobienia aby dorównać rynkowi. Mam nadzieję, że mimo swoich lat, także dorównam temu rynkowi i razem z nim będę się jeszcze rozwijał.
Blog się rozwinął na dobre. Mimo, że nie zawsze pisałem na bieżąco to zamieściłem około 90 wpisów. Czytelników przybyło. Tak jak już wspominałem, kiedyś pisało się pamiętniki i skrywało przed światem. Dzisiaj wręcz przeciwnie. Piszemy o naszych najskrytszych rzeczach i je publikujemy dla wszystkich. Ja opisuję tutaj skrawek naszego rodzinnego życia. Życia Rodziny Stewardesy.
Chłopcy sportowo, gdyż to także jest nasze codzienne, oprócz szkoły życie, zmienili klub oraz co niektórzy dyscyplinę. Kapi po wielu przebojach i dobrym sezonie wiosennym zmienił klub piłkarski. Uważam to, w jego przypadku za najlepsze posunięcie. Szkoda, że tak późno.
Tomi po zakończonym sezonie piłkarskim i rozstaniu się z piłką nożną, spróbował swoich sił w piłce siatkowej. Mimo pochwał ze strony trenera i nadziei jego kariera niestety nie obrała kierunku kariery Kurka. Po 3 miesiącach wrócił ponownie do gry w piłkę nożną w tym samym klubie co Kacper. Jak na razie, odpukać jest wszystko bardzo dobrze.
Natomiast pływacko, to rok 2019 był lekko odpuszczony. Po próbach w szkółkach pływackich odpuściliśmy obu. Pływanie zeszło na drugi plan. Spowodowane, to jest także tym, że w nowej drużynie piłkarskiej treningi są trzy razy w tygodniu i dodatkowo mecze w weekend. Na pływanie nie wystarcza już chyba sił. Organizm nie może być aż tak wyeksplatowany.
Kolejna rzecz, to wspaniałe wyjazdy wspólnie z Żoną. Super pobyt w Budapeszcie. Ten wspólny rodzinny oraz ten nasz razem, bez Chłopaków. Budapeszt jest piękny i jeśli nadarzy się kolejna okazja, to z miłą chęcią tam wrócę. I nasz wakacyjny wyjazd do Singapuru. Niezapomniana przygoda. Chłopcy cały czas wspominają ten krótki ale bardzo fajny wylot. Taki wakacyjny. Było wszystko. Zwiedzanie, plaża i aqua park, a przede wszystkim basen w hotelu.
Jeden wyjazd nie udał nam się tylko w ubiegłym roku. Nie udał to za dużo powiedziane. Po prostu go nie było. Do pełnej satysfakcji zabrakło rodzinnego wyjazdu na narty. Chłopcy coś liznęli nart. Będąc na feriach u Dziadków to kilka dni spędzili na wyciągu. Mieli możliwość troszkę pojeździć, w przeciwieństwie do swoich rodziców.
I na koniec roku, zgodnie z planem zakończyliśmy go super ogniskiem. Wszystkim którzy mieli ten zaszczyt na tym ognisku być wielkie dzięki. Nie będę wymieniał z nazwiska aby kogoś nie pominąć. Mimo nie do końca pięknej pogody, było super. Wprawdzie w tym towarzystwie to pogoda schodzi na drugi plan. Przy najbliższej okazji trzeba to powtórzyć. W kolejnych wpisach wrzucę zdjęcia.
Wszystkim czytelnikom moich wypocin mimo, że mamy już połowę stycznia 2020, życzę Wszystkiego co najlepsze w tym roku.