Kwarantanna, to także ostatnio bardzo popularne słowo. Też jest na „K”. Obecnie kojarzy się ze sloganem #Zostańwdomu.
Cała nasza rodzina się do tego stosuje. Żona, po powrocie z Bali, siedzi w domu. Nie chodzi do pracy. Nie lata. Ma cały czas w grafiku określenie dyżur.
Chłopaki mają lekcje on-line. Tzn. codziennie rano logują się na platformę szkolną i tam sprawdzają co mają zadane lub jaki temat muszą się nauczyć. Kacper miał nawet sprawdzian/kartkówkę z matematyki. Wyglądało to tak, że musiał się o godzinie 9:00 zalogować, otworzyć matematykę, pobrać kartę pracy i do godziny 10:00 musiał wypełnioną odesłać do Pani. Mógł w domu korzystać z pomocy, ale jak to w matematyce, pomoce się na niewiele przydają, gdyż czas Cię goni. Zadań było tyle, że jeśli ktoś nie wiedział o co biega, to nie zdążył w ciągu godziny odesłać pracy. A korzystając z pomocy to nie zrobił wszystkich zadań. Było to wszystko dobrze przemyślane. U nas było tylko hasło: Tato pomóż!!! Dzięki Bogu, że akurat miałem prace w domu, to na coś się synowi przydałem.
Natomiast Tomas, ma codziennie do wysłania kilka prac. Mówiąc szczerze, od rana do około 13:00 jest zajęty sprawami szkolnymi. Nie ma tak, że nic nie zadane.
Dodatkowo nasi Chłopcy, po kwarantannie będą mogli zostać mistrzami hula-hop i skakanki. W ramach dodatkowych lekcji z wychowania fizycznego, Tomek kręci hula-hop, a Kacper skacze na skakance. Doszli już do perfekcji, tak myślę, że można powiedzieć. Tomy za każdym razem bije czasowo rekord. Doszedł już do 20 minut kręcenia non-stop. I pewnie mógłby dalej, ale mówi, że mu się nudzi. Natomiast Kacper robi ponad 300 podskoków. Za każdym razem stara się pobić wcześniejszą ilość.
A My? Magda zaczęła uskuteczniać ćwiczenia przed TV. Z racji tego, że cały czas oglądamy a może bardziej już męczymy serial Ray Donnowan, to mamy podłączony komputer do TV. Magda co drugi dzień włącza sobie jakieś ćwiczenia i skacze, rozciąga się. Coś trzeba robić.
A ja. Staram się codziennie wieczorem, a może bardziej nocą. Jak szpieg z krainy deszczowców wyjść z domu. Wychodzę około 22:00-23:00 i idę na taki spacer. Robię średnio 5-6 km. Ileż można siedzieć przed TV. Oczy bolą a przede wszystkim dupa rośnie.
Pracuję obecnie trzy dni w domu a dwa dni wyjeżdżam do biura. Nawet jak wyjeżdżam, to jadę z garażu do garażu. A w pracy to kuchnia-biurko. I to wszystko. Więc pod osłoną nocy wychodzę z domu i idę przed siebie.
Razem jakoś dajemy radę. Najważniejsze, nie skaczemy sobie jeszcze do gardeł. Chłopaki się nie kłócą i nie biją. Wiadomo, jakieś sprzeczki między nimi są. My z Magdaleną pogrążeni przed TV też jeszcze siebie znosimy. Już dawno tyle czasu nie spędziliśmy razem. Wiadomo, że nie raz mamy już tego wszystkiego powyżej dziurek w nosie. Ale musimy to jakoś przetrwać. Gorszą rzeczą jest to, że zbliżają się Święta. Myślę, że nie jest tak tylko u nas. Święta spędzimy rodzinie, czyli tylko nasza czwórka. Oprócz tego, że jak znam Żonę moją, to zrobi jakiś stroik świąteczny to nic się nie zmieni. Święta będą czasem tak jak każdy ostatni dzień w naszym domu. Spędzonym wspólnie.
Patrząc, że idą Święta a także, że zmienia się temperatura na zewnątrz, czyli idzie wiosna, uprzątnęliśmy nasz czwarty pokój. Pokój na zewnątrz, czyli taras. Po zimie, taras jest cały brudny. Pierwsze mycie oraz ten największy brud posprzątaliśmy w sobotę, a w poniedziałek Magda z Kacprem jeszcze raz dokładnie umyła wszystko. Taras wygląda od razu inaczej. Dodatkowo nasze dwa drzewka maja już powoli zielone listki, więc takie inne odczucie. We wtorek poszedłem do pracy, na zewnątrz słoneczko przygrzało pierwszymi cieplejszymi promieniami i chłopaki już siedzieli(zdjęcie poniżej).
Każdy na pewno zastanawia się jak to długo potrwa? Myślę, że wszyscy mają już tego dość. Jeśli moja Siostra mówi, że z miłą chęcią wróciła by już do pracy w szkole, to coś już jest na rzeczy. Natomiast większości dzieciom ten stan chyba odpowiada. Mało nauki, dużo wolnego czasu. Wprawdzie, jak widzę po Kacprze, to zaczyna mu się już powoli nudzić. Chyba ma też już tego dosyć. Jak wszyscy!!!
