Zaczynam dzisiejszy wpis od narzekania. Niestety moje wpisy i wypociny są rzadkością. Obiecałem kiedyś co niektórym, że będę pisał częściej. Tak się nie dzieje. Obecnie piszę raz na tydzień lub rzadziej.
Otrzymuję od Was dużo telefonów lub maili, dlaczego się strasznie opuściłem? Główną osobą zadająca mi to pytanie jest Moja Żona Magdalena. Pytają także inni. Wiem, że Ciocia Ela czeka na news from Poland. A tu moja aktywność na blogu usiadła.
I nie jest to spoczęcie na laurach, bo nie ma na jakich laurach spocząć. Jest tu lekki brak czasu a co za tym idzie brak myśli co by tu napisać. Czas ucieka niczym kamień z procy. Człowiek dzieli dzień pomiędzy poranne wyprawianie Chłopaków do szkoły, przygotowanie im obiadu, swoją pracę, odrabianie lekcji i popołudniowe zajęcia sportowe synów. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ale patrząc na to co w tej chwili się dzieje z ilością nauki to niestety jest przesada.
Tak jak Wam pisałem wcześniej, mając obecnie dwóch Chłopaków w szkole to nie jest łatwo. Kapi jest w stanie sam się uczyć, ale trzeba go chcą nie chcąc przypilnować, coś podpowiedzieć, sprawdzić od czasu do czasu chociaż zeszyt z polskiego czy nie ma ortografów. Dzisiaj mówi, że ma jutro kartkówkę z geografii z obliczania szerokości geograficznej. Człowiek już zapomniał jak musiał się tego uczyć u Pani Branach w liceum. Ta geografia nawet była i jak widzę teraz to jest ciekawa. Było dzisiaj szybkie przypomnienie na youtube i poszło. Dzięki Bogu, że technika może nas teraz wspomagać. Ale mówię mu, zamiast oglądać głupoty w telefonie, to sam mógł na to wpaść. Niestety z myśleniem u chłopaków w tym wieku jest ciężko.
Tomy ma jednak ciężej w szkole niż jeszcze kilka lat temu Kacper. Tej nauki jest dużo więcej. Dodatkowo jak widzę, ile nauczyciele zadają do domu, to mam chęć pójść i zapytać, co dzieci robią na lekcjach. Wiem, że otrzymałbym odpowiedź, że połowa lekcji to uciszanie dzieci. Ale nauczyciel powinien zdawać sobie sprawę, że szkoła jest jak ul. Nigdy nie będzie spokojnie. Nauczyciel, takie przynajmniej mam zdanie musi sobie zbudować autorytet u dzieci, aby one po wejściu do klasy go od razu słuchały. Albo musi prowadzić tak lekcje aby dzieci przez 45 minut siedziały z otwartymi szeroko buziami. Pamiętam, że u mnie w podstawówce na matematyce u Pani Prus nikt się nie odezwał. A dodatkowo matematykę znał dobrze lub prawie dobrze każdy.
Dodatkowo w moim przeświadczeniu przekonała mnie ostatnia sytuacja w tramwaju. Zdjęcie główne pochodzi z tej sytuacji. Jadę rano na 9:00 do pracy i wsiada chłopiec i od razu wyciąga książkę i zeszyt i odrabia lekcje. Ja siedziałem, więc byłem taki miły i mówię: Usiądź na moim miejscu, będzie ci wygodniej. Chłopak podziękował i zacząć odrabiać fizykę. Myślę, że nie był z tych gorszych, tylko z tych lepszych w klasie. Zadania szły mu bardzo szybko. Wyciągnął nawet linijkę i mierzył wektory i siły.
Ale dość tego narzekania. Trzeba się uczyć i tyle.
W ostatni weekend byliśmy z wyjazdem na Mazurach. Było chociaż troszkę odetchnienia od Warszawy i od tego klimatu. Wyjechaliśmy od razu po powrocie Magdy z Toronto. Żona wróciła opóźniona, więc Chłopaki już byli w domu. Poczekali wszyscy na mnie chwilę i śmignęliśmy do Węgorzewa. W sobotę wspólnie z teściem poszliśmy na małą leśną wyprawę. Chwila w mazurskim lesie, inne oddychanie, zebrany koszyk grzybów i człowiek ma inny nastrój. Las przy tej temperaturze mieni się w kilku barwach. Po prostu jest piękny.
Obecnie Magda ponownie jest w USA, w Nowym Jorku. Szybki lot, wraca już jutro. Weekend tym razem w Warszawie, natomiast następny w Tomaszowie Lubelskim. Szykuje się nam mała imprezka. O tym może w kolejnym wpisie.
Natomiast w ten weekend Kapi ma swój pierwszy mecz w nowym klubie. Chłopaki mają turniej a bardziej chyba sparing i z dwoma drużynami. Trener chciałby sprawdzić w grze chłopaków którzy doszli. Sam jestem ciekaw jak sobie da radę? Jak zawsze wierzę w niego.
U mnie w pracy, dzień tak samo szybko mija jak w domu. Kawa, herbata, jakieś jedzenie i już widzę na zegarku 16:00. Nawet nie wiem kiedy to minęło. Jak widzę, że jeszcze godzinka i do domu, więc mówię, czas zwolnić. Trzeba się wyciszyć przed wyjściem do domu. Obecnie ze współpracy z szefową nie mogę narzekać. Jej system pracy jest zero-jedynkowy. Albo coś rozwiązujemy albo nie. Nie ma, że może. Zobaczymy jak to będzie w dłuższym terminie współpracy.
I na koniec najlepsze życzenia dla Pitera. Dzisiaj są jego urodziny. Wszystkiego Najlepszego!!!