Wyspa Bali, czyli #LotDoDomu.
Miał być tytuł Koronawirus part 3, ale pomyślałem, że może troszkę optymizmu, w te ciężkie dni.
Żona po powrocie z Chicago, przez dwa tygodnie przebywała na dyżurze. Czyli siedziała w domu i była Żoną, matką, wychowawczynią, nauczycielką, kucharką i Panią sprzątającą. I oczywiście osobą chodzącą po zakupy codzienne, gdyż stwierdziła, że zapasów na razie nie ruszamy. Ja mówię, że ty zarządzasz obecnie kuchnią i lodówką więc decydujesz czy idziesz do sklepu czy wyciągasz rzeczy z zamrażalnika.
Przez ten okres, Chłopaki wpięli się w lekcje online, w zadania domowe przesyłane przez nauczycieli oraz w lekcje dodatkowe także online. Jak na razie nie było z tym problemów. Myślę, że było to spowodowane tym, że Magda była cały czas w domu, więc pilnowała, aby te lekcje były odrobione. W przeciwnym przypadku, myślę, że mogłoby być różnie.
W poniedziałek Magda otrzymała telefon, że w środę ma lot na Bali. Lot w tą i z powrotem. Jest to lot pod tytułem #LotDoDomu. Pozwolicie, że nie będę się nad tą ideą rozwodził. Napiszę tylko tyle, że ktoś dla kogoś naraża zdrowie, a naród roszczeniowy nie potrafi tego docenić. Natomiast chylę czoła dla tych wszystkich, którzy w to są zaangażowani. Na tych dwóch zdaniach poprzestanę, gdyż mógłbym tutaj urazić kogoś, kto np. wracał samolotem do Polski w tym szczególnym okresie. Tak samo nie będę się tutaj wypowiadał o całej mocy i niemocy polskiej służby zdrowia w tym trudnym okresie. Tak samo, jak wiecie, nie wkładam do moich wypocin polityki. I tym razem tego też nie zrobię.
Wracając do Bali. Powiedziałem Żonie, że bardzo by się cieszyła, gdyby w normalnych warunkach dostała z rezerwy lot na Bali. Przyjmując, że nie ma tej całej pandemii, to u nas zimno i lekki mróz, a tu dostaje ci się lot na ciepłe wyspy. Lecisz tyłek wygrzać na kilka dni. Tym bardziej, że miesiąc temu Żona wróciła z Dominikany. Wiem, wiem, zalegam z tym wpisem. Tylko pozazdrościć.
Ale niestety radość tym razem nie była tak wielka. Uśmiech na twarzy był lekki, że po dwóch tygodniach chociaż na chwilkę wyrwie się z domowej chandry, ale także lekka niepewność. Wiadomo jakie czasy. Dodatkowo nie jest to dla Niej ciężki lot. Mimo, że powrót jest od razu, to Magda pracuje tylko w locie na Bali. Natomiast w rejsie do Warszawy, wraca jako pasażer. Jest to związane z godzinami pracy i obowiązkowym wypoczynkiem. Takie są przepisy.
Jeśli chodzi o Bali. Jest to wyspa należąca do Indonezji. Położona jest pomiędzy Oceanem Indyjskim a morzem Jawajskim. Obecnie jest tam około 30 stopni C. Czas lotu z Warszawy do Denpasar to 12,5 godziny.
Natomiast Ja pozostaję teraz dwa dni na pracy w domu. Po wielu mękach i prośbach dostaliśmy zgodę na możliwość pracy zdalnej, w domu. Jak to będzie wyglądało, to się okaże. Mam teraz czwartek i piątek aby przetestować jak to wygląda. A w poniedziałek muszę być w centrali. Taką mamy umowę, że codziennie ktoś będzie w biurze. Mi wypadają w następnym tygodniu dwa dni dyżuru.
Jesteśmy wszyscy zdrowi, czujemy się dobrze. Jeszcze nie krzyczymy na siebie. Obejrzeliśmy już Watahę. Teraz oglądamy Ślepnąc od świateł. I tutaj może dwa zdania na temat tych dwóch polskich seriali. Jest to oczywiście moja opinia. Wataha super serial o pogranicznikach z Bieszczad. Polecam. Natomiast Ślepnąc od świateł. Przeczytałem książkę. Tak, ja który z książkami ma na bakier przyznam się, że nie tyle, że przeczytałem. Ja ją wciągnąłem jak ludzie w tej książce koks. Natomiast serial??? Mimo, że został ogłoszony najlepszym polskim serialem, to ciągnie się nam strasznie. Dodatkowo ta mroczność. Jest to może spowodowane tym, że znamy koleje losu poszczególnych bohaterów i już nas tak to nie ujmuje i nie wciąga. Jedno trzeba powiedzieć. Gra aktorów jest super.
Na koniec pozdrawiam Wszystkich w tym trudnym okresie.