Miasto, które po raz pierwszy pojawiło się w moich wpisach jest Bejrut. Dzisiaj Żona pierwszy raz wyleciała do stolicy Libanu.
Wypadałoby kilka słów o tym mieście. Myślę, że każdemu z nas kojarzy się on z działaniami wojennymi. Miasto spustoszone kilkoma konfliktami przede wszystkim religijnymi obecnie jest w wielkiej fazie rozkwitu. Kopiując kilka zdań z ogólnodostępnych przewodników, okazuje się że miasto to wraca powoli do jednej z bardziej atrakcyjnych turystycznie miejscowości Bliskiego Wschodu.
Bejrut leży na półwyspie, nad brzegiem Morza Śródziemnego, co sprawia że chętnie odwiedzają go turyści spragnieni pobytu w nadmorskich okolicznościach przyrody. Ponadto otoczone jest Górami Libanu – w sam raz dla amatorów górskich wypraw. Co za tym idzie, bejruckie wybrzeże jest dość zróżnicowane: począwszy od piaszczystych plaż, kończąc aż po skaliste brzegi. Samo miasto dzieli się na 12 dzielnic: Achrafieh, Dar Mreisse, Bachoura, Mazraa, Medawar, Minet El Hosn, Moussaitbeh, Port, Ras Beirut, Remeil, Saifi, Zuqaq al-Blat, a według szacunkowych danych stolicę Libanu zamieszkuje ponad 2 mln mieszkańców.
W Bejrucie panuje klimat śródziemnomorski – z gorącym i wilgotnym latem, łagodną wiosną oraz jesienią i chłodną zimą. Dla amatorów letniej aury – najbardziej odpowiedni będzie sierpień, jako najcieplejszy miesiąc – z temperaturą na poziomie 29 °C, zaś najzimniejszym okresem jest początek roku (styczeń, luty), kiedy to temperatura spada do zaledwie 10 °C.
W dniu dzisiejszym mieliśmy zaproszenie na urodziny do naszego znajomego. Kilka razy we wcześniejszych wpisach o nim wspominałem oraz zapraszałem na jego kanał na youtube. Paweł jeszcze raz serdeczne życzenia urodzinowe.
Natomiast takie są niestety uroki pracy stewardesy. Nie mamy możliwości wszystkiego zaplanować. Jest praca i wylot. Stewardesa musi się stawić na lot. Wcześniej już wspominałem. Stewardesa ma zaplanowane około 15 każdego miesiąca swoje i swojej rodziny życie na następny miesiąc. Taka praca i cała rodzina się do tego układa. Rok temu nie mogliśmy wyjechać na ślub mojego brata ciotecznego syna. Seba najlepsze życzenia w pierwszą rocznicę. I takie rzeczy będą się zdarzały. Nikt do nikogo nie może mieć pretensji.
W dniu dzisiejszym zapytał mnie Kapi, gdzie w tym roku jedziemy na Święta Bożego Narodzenia. Moja odpowiedź, że wszystkiego dowiemy się w listopadzie. Mama otrzyma grafik i zobaczymy jak będą wyglądały święta. I mówię, że jeśli Mama na Święta będzie miała wylot, to lecimy razem. Nie zostawimy jej samej. Już raz została sama w Pekinie. Myślę, że ta sytuacja nie powinna się już nigdy więcej powtórzyć. Chłopcy są już duzi i to rozumieją. Święta spędzamy całą rodziną. Niezależnie gdzie nas los rzuci. Myślę, że moja Mama i siostra oraz Rodzice Magdy to zrozumieją.
Kapi mówi, że najlepiej chciały spędzić Święta w Nowym Jorku. Mówię mu jak Kewin sam w Nowym Jorku? On na to, że chciałby zobaczyć jak wygląda Nowy Jork, ten pokazywany w telewizji podczas Świąt. Mamy znajomych, którzy mieszkają pod Nowym Jorkiem, więc myślę, że bez problemów przygarnęli by nas na święta.
Wracając do dzisiejszego wylotu. Żona wyszła na nocny lot. Jest to co może zdarzyć się najgorsze. Praca całą noc i powrót do domu i normalne funkcjonowanie. Po pracy w nocy nie da się żyć i egzystować normalnie. Trzeba się chociaż kilka chwil przespać.
Po południu jedziemy na kolejny mecz Kacpra. Wyprawa na daleki Wilanów, a dokładniej na wieś za Wilanowem. Od nas jest to około 30 km. Jesteśmy podpięci pod drużynę z Wilanowa i tam rozgrywamy swoje mecze. Synek obiecał, że jutro pokaże swoje możliwości. Zobaczymy.
Tydzień temu swoją pierwszą bramkę w barwach Tomasovi strzelił Maciek. Pisałem Wam już kila razy o nim. Mam nadzieję, że gra w seniorach Tomasovi nie uderzy mu do głowy, a wręcz przeciwnie da mu dużo do myślenia. Maciek, wiesz, że trzymam za Ciebie kciuki. Zarówno w szkole jak i na boisku.
Patrząc na poczynania Kacpra oraz na mecz w Tomasovi Maćka ostatnio Tomek coś zaczął przebąkiwać, że może by wrócił do piłki nożnej. Mówi, że mógłby spróbować ponownie. Mówię mu, że nie ma próbowania, że jest albo chcę albo nie. Tym bardziej, że przyszedł nowy trener. Musi się zdecydować czy chce. Myślę, że on by chciał, ale się jakoś boi. Coś go blokuje.
Ostatnio było także dużo o szkole. Niestety jest to temat rzeka. W następnym tygodniu Tomy wyjeżdża na wycieczkę. Jest to wyjazd w strony, które w ostatnie wakacje poznał bardzo. Czyli wyjeżdża na Roztocze. Docelowy wyjazd to Zwierzyniec ale mają zahaczyć o Susiec i Szumy oraz o Józefów. Po powrocie będzie miał już moje rodzinne strony w małym paluszku. Wycieczka jest na trzy dni. Jest to tzw, wyjazd integracyjny wszystkich klas czwartych. Takie wyjazdy u nas w szkole są już tradycją. Powiedziałem Tomkowi, aby powiedział wszystkim, że najlepsze lody są w Józefowie. Może to potwierdzić na pewno wujek Jurek. Tomi powiedział, że jak spotka wujka Jurka w Józefowie, to na pewno wujek wszystkim zafunduje lody.
Natomiast Kacper ma w tygodniu sprawdzian za sprawdzianem. Historia, biologia, chemia, polski. Codziennie coś innego. Szkoła nie daje chwili wytchnienia. I jeszcze niemiecki. Odmiana Ich bin. Jak w każdym języku bez tego nie ma istnienia. Szkoła musi żyć.
Ale gorszy a może spokojniejszy będzie następny tydzień. Magda wylatuje do Miami, Tomy wyjeżdża na wycieczkę a my spokojnie z Kacprem będziemy się przygotowywać na klasówki a reszta tygodnia będzie na pewno spokojna.
Tez bym chciala do Bejrutu …..