Nowy Rok, nowe wyzwania.
Wprawdzie Nowy Rok rozpoczął się prawie miesiąc temu, ale jakoś dzisiaj przyszła mi wena aby zabrać się za wpis. Zawsze zabieram się za pisanie jak nie ma Żony. Tym razem jest tak samo, ale uzgodniłem, że pisząc nie będę zdradzał, gdzie przebywa. Napisze tylko, jest daleko.
Starego 2021 roku nie będę podsumowywał, gdyż nie ma o czym się rozpisywać. Minął, czas go zamknąć. Napiszę krótko, po 2020 był drugim najgorszym rokiem dla nas. I tyle.
Rok 2022 jest jakimś w naszym ujęciu rokiem nadziei. Nie robimy sobie postanowień noworocznych, gdyż to mija się z celem. Ale jakieś myśli trzeba mieć. Był plan aby zrobić może coś w rodzaju postanowień, a bardziej rzeczy, które chcielibyśmy zrobić wokół siebie i dla siebie oraz dla innych aby coś zmienić. Ten dwuletni czas spędzony często w zamknięciu i izolacji w dużej części ludzi wymógł zamknięcie w sobie i odcięcie się od innych.
Mamy kilkoro znajomych, którzy mimo, że dzwonimy i prosimy nie chcą się spotykać, wolą być w swoim środowisku, wolą nigdzie nie wychodzić. Siedzieć we własnym smrodzie, bo tak się do niego przyzwyczaili, że nie chcą z niego wychodzić. Nie zamierzamy tego naprawiać, ale wiem jak to jest w TL, tam każdy dla innych ma zawsze czas. Gruzin czy Wilma zawsze mówią, jesteś to wpadaj. U nich w domu COVID nie istnieje.
Niestety Warszawa jest pod tym względem inna.
Magda od stycznia wróciła do pracy na pełny etat. Nie jest to ta sama praca co przed COVID, gdyż troszkę zmieniły się i pieniądze i ilości pracy. Ale najważniejsze, że jest już cały etat. Po pierwszych 3 tygodniach widać, że latania jest sporo. Było już kilka miast europejskich oraz piękne Miami. Kolejne, jak będzie, to może i ja się zabiorę. Tam jeszcze nie byłem. Więc nowy rok, nowe wyzwania.
Chłopcy niestety siedzą w domu. Mają, można tu powiedzieć naukę zdalną. W szkole w tym roku byli tylko kilka dni. Kacper z racji tego, że jest po szczepieniu nie siedzi w domu. Normalnie funkcjonuje. Nad zasadnością i sensem szczepionek nie będę się wypowiadał. Każdy ma swoje własne zdanie. Ale widzę, jak Tomy się męczy. Naprawdę szkoda mi go bardzo. Mieszkamy w bloku, więc każdy może sobie wyobrazić.
Dodatkowo koniec semestru. Nauczyciele jedni prowadzą lekcje, inni są chorzy. Kacper np. z informatyki ma tylko dwie oceny i nauczyciel od miesiąca chory. Wstępnie wystawione nieklasyfikowany. Tak jest w regulaminie szkoły. Musisz mieć z przedmiotu minimum 3 oceny. Ale jest, że w takich sytuacjach, przy nieobecności nauczyciela można wystawić ocenę semestralną na podstawie mniejszej liczby. Więc coś mu wstawi wychowawca. Trzeba tu powiedzieć, że pierwszy semestr w liceum, to wyszedł mu dobrze. Pochwalimy się, bo trzeba to od czasu do czasu robić. W klasie na semestr jest tylko jedna 4 z matematyki. Piątki nie ma nikt, tak na marginesie. Tę jedyną czwórkę w klasie ma Kacper.
Tomi na swoim poziomie. Jego gwiazdką są języki obce oraz humanistyka. Bardzo szybko łapie angielski, teraz niemiecki. Mówi, że chciałby uczyć się francuskiego. Jakiś czas temu uczył się wiersza „Pani Twardowska”. Szacun dla niego, co przeczytał zwrotkę, to recytował. Pierwszy raz w jego szkole powstaje klasa dwujęzyczna. Powiedział, że podchodzi do testu. Mówi, że chce do niej iść. Jeśli się dostanie, to będzie dla niego 3 zmiana klasy w podstawówce. Ale Nowy Rok, nowe wyzwania.
I na koniec. Pierwszy raz od 15 lat byłem na służbowym wyjeździe. Szok. Sam byłem w szoku. Był wyjazd ze związków zawodowych z pracy na narty. Pojechaliśmy do Krynicy. Rewelacja pod względem pogody, warunków no i oczywiście zajęć pozalekcyjnych. Tyle powiem.


