Mazury ach Mazury. Chciałoby się wkleić piosenkę „Hej Mazury jak Wy cudne”, ale myślę, że w tym roku sporo osób poznało uroki polskich Mazur jak i innych zakątków naszego kraju.
Po powrocie z Tomaszowa, spędziliśmy kilka dni w Warszawie. Nasz wyjazd do Węgorzewa był także uzależniony od mojego urlopu. Zaczynałem go od początku sierpnia. Wprawdzie mogłem wziąć pracę zdalną, ale wolałem wyjechać na urlop bez żadnego obciążenia. Dodatkowo Kacper miał jeszcze mecz sparingowy. Chcieliśmy bardzo aby zagrał i dopiero mieliśmy wyjechać.
Planowaliśmy, że wyjedziemy rodzinnie na tydzień a Chłopcy jeśli będą chcieli zostaną na dłużej. Wszystko zależało również od pogody. W czerwcu ani lipcu lato nie zaszalało słońcem, a z sierpniem to różnie bywało.
W tym roku wyjazd na Mazury okazał się strzałem pogodowym w 10. Przez cały nasz pobyt była pogodowa lampa. Od pierwszego do ostatniego dnia naszego pobytu w Węgorzewie panowały piękne i słoneczne dni.
Wyjeżdżając, wiedzieliśmy, że na Mazurach jest już Ania z Rodziną. Dodatkowo za kilka dni łódkę mieli zarezerwowaną Kasia z Konradkiem więc wszystkich miało być bez liku.
Już w drugi dzień spotkała nas miła bardzo niespodzianka. Chłopcy poszli na pobliski skatepark. Magda razem z nimi. Dosłownie 10 minut po jej wyjściu dostaję smsa i mmsa ze zdjęciem.


Wielkie zdziwienie dla nas. Że w mieście rodzinnym Żony spotykamy znajomych z Warszawy. Państwo Dobrzańscy, czyli Posmakuj.pl wspólnie z rodziną i znajomymi, pozdrawiamy ich bardzo, wybrali się na wspólne żeglowanie. Miły i zaskakujący wieczór. Spędziliśmy go na ich łódce oraz w węgorzewskiej tawernie.
Kolejne dni, to już plażing i smażing. Większość dni spędzaliśmy na plażowaniu w Węgorzewie na kąpielisku Piękny Brzeg. Miejsce, które jak poznałem Magdę było strasznie zaniedbane i opuszczone. Wcześniej za starych czasów była tam plaża tzw. wojskowa, czyli miejsce zarezerwowane dla wybranych. Natomiast dla reszty, czyli nie wojskowych była plaża miejska na Rusałce. Miejsce to do dnia dzisiejszego istnieje i nadal nazywa się Rusałka a restauracja o tej samej nazwie z zewnątrz podobno się w ogóle nie zmieniła. Natomiast Piękny Brzeg jest własnością osób z Warszawy(tak jest na paragonach z knajpy) i naprawdę w bardzo dobry sposób jest zarządzany. Czysto, miło z sporo atrakcji dla dzieci. Ogólnie bardzo ładne miejsce. Inną ciekawostką jest to, że Piękny Brzeg zarządzany jest przez Marka, który jest serdecznym przyjacielem Magdy koleżanki męża.




Piękny Brzeg spodobał się także Ani i rodzinie, którzy przebywali także na Mazurach. Niestety nie byli oni w Węgorzewie, tylko w Wilkasach. Musieli codziennie dojeżdżać aby wspólnie i miło spędzać z nami czas. Lepiej było im dojeżdżać do nas niż nam do nich. Spowodowane to było lepszym miejscem na rodzinne plażowanie. Czas spędzany w miłym gronie upływał nam strasznie szybko.
Jeden z naszych urlopowych dni spędziliśmy na żeglowaniu z Konradkami. Starzy nasi znajomi, czyli Kasia i Kondradek. Kasię poznałem na studiach, później pracowaliśmy w jednej firmie handlobanku. Wprawdzie Kasia w Tarnowie a ja w Rzeszowie, ale pod jednym szyldem. Można powiedzieć, że w tym samym czasie także wylądowaliśmy w Warszawie i w ty samym momencie kupiliśmy mieszkanie i w tym samym bloku i dodatkowo w tej samej klatce. Tak się dziwnie i fajnie potoczyły nasze losy. Do dziś mówimy, że idziemy do naszych sąsiadów.
Dzień wcześniej do Węgorzewa przyjechała Magdy siostra z mężem, którzy wspólnie ze swoimi znajomymi także wypożyczyli łódkę na żeglowanie po szlaku wielkich jezior.
My natomiast wypłynęliśmy razem z Konradkami i zmierzaliśmy trasą mazurskich jezior do Wilkas, gdzie swoją bazę mieli Ania z rodziną. Pogoda do żeglowania bardzo ciężka. Słaby wiatr i mocne słońce. Nie jestem zaprawionym żeglarzem, ale jak widzę i trzymam od czasu do czasu ster i ciężko złapać wiatr w żagle i non stop trzeba halsować, to uważam, że ciężka pogoda. Takim sposobem płynęliśmy powoli. I…
Na środku jeziora spotkaliśmy właśnie Magdy siostrę z Robertem i ich znajomymi.


Takie wspólne spotkanie skończyło się jedną wielką imprezką w porcie w Wilkasach.
Po tygodniu spędzonym na słonecznych Mazurach wspólnie z Magdą wróciliśmy do Warszawy. My zawsze przed początkiem pracy, musimy chwilę odpocząć. Po urlopie musi być chociaż jeden dzień odpoczynku. Do Warszawy wróciliśmy wcześniej, a Chłopcy pozostali jeszcze jeden tydzień w Węgorzewie. Spędzili jeszcze jeden dzień na łódce u Magdy siostry i resztę czasu wspólnie z Dziadkami.



Po naszym powrocie do Domu, Magda miała trzy loty. Nocowanie w Katowicach, Majorka a przede wszystkim normalny lot do Kijowa. Wszystkie loty były obłożone w 90%. Wniosek taki, że ludzie chcą latać i wrócić do normalności. Tak jak Magda mówi, że mają problemów aby cały to siedzieć w maseczkach. Wiadomo są to krótkie destynacje.
Chłopcy wrócili spaleni słońcem do domu w sobotę. Takim sposobem zakończyliśmy wakacyjne wyjazdy. Podsumowaliśmy i wyszło, że Chłopcy w Warszawie przebywali tydzień. Jesteśmy akurat z tego bardzo zadowoleni. Patrząc na to, że od marca siedzą w domu, to wakacje udało nam się bardzo dobrze zorganizować. Wielkie dzięki dla Wszystkich, którzy byli w te wakacje z Tomkiem i Kacprem.
W niedzielę Magda miała dyżur telefoniczny a w poniedziałek rano wylatywała do Kijowa a później do Wrocławia. Z Wrocławia ma zrobić kilka rejsów. Jeden z nich, na Majorkę stoi pod znakiem zapytania. Zgodnie z rozkładem i planem do domu powinna wrócić we czwartek.