Wakacje się skończyły. Były to chyba najdłuższe wakacje jakie pamiętam. Nawet jak ja chodziłem do szkoły, to nie było prawie dwa i pół miesiąca wolnego.
Dzisiaj wszedłem na stronę naszej szkoły i przekazałem Chłopkom, kto będzie ich wychowawcą. U Kacpra poprzedni wychowawca wyjechał i wziął urlop. Natomiast Tomi z racji, że to IV klasa ma nowego wychowawcę. Kapi minimum na pół roku dostał za wychowawcę nauczycielkę muzyki. Podobno ta Pani już dawno powinna być na emeryturze, ale niestety jeszcze uczy. Syn mówi, że jest to najgorsze zło jakie mogło go do tej pory spotkać w szkole. Musi przetrwać. Tomi, trafi do bardzo fajnego nauczyciela wuefu. Nie znam go osobiście, ale z tego co słyszałem od Pana Maćka, z którym Tomi był na obozie wakacyjnym, że bardzo fajny człowiek. Nie jest typem, że chcecie grać w piłkę, to rzuci piłę i mówi grajcie. Reszta nauczycieli u Tomka okaże się jutro.
Tomi podjął także decyzję, że zawiesza swoją karierę piłkarską. Nie chce już zostać ani Mesim ani Ronaldo. Teraz jest plan aby zostać Michaelem Phelpsem. Zgłosiliśmy obu Chłopaków do UKS Pingwiny, by tam dalej szkolili swój warsztat pływacki.
Kapi postanowił, że oprócz pływania chciałby dalej grać w piłkę nożną. Tutaj sprawa jest w rękach właściciela szkółki, gdyż jeśli zbierze chętnych do treningów na Bemowie, to będą grać. Natomiast w przeciwnym wypadku, całość się rozleci i szkółka ta na naszej dzielnicy nie będzie miała swojego oddziału. Inna szkółka piłkarska już nie wchodzi w grę. On już innej nie chce.
Koniec wakacji, upalna pogoda, a my spędzamy ten weekend w domu. Magda cały dzień dzisiaj w pracy a z racji, że sprzedaliśmy jeden samochód to nigdzie dzisiaj się nie wybraliśmy. Żona pojechała do pracy autem, a my tramwajem do kościoła. Proponowałem Chłopakom baseny na Moczydle, ale sami, to nie mieli ochoty. Może i dobrze, gdyż widziałem informację na fb, że o 13:00 z racji dużej ilości osób zamknięto kasy. Powiem Wam, że chyba się już starzeję. Przerażają mnie duże ilości osób i ten gwar i jazgot małych dzieci. Taki skupiska olbrzymich ilości osób. Gdzie każdy do każdego ma pretensję. Jeden o drugiego się ociera. Zero przestrzeni dla siebie.
W związku z tym końcówkę wakacji spędzamy domowo. Żona w pracy a my na naszym tarasie. Dzięki Bogu, że mamy kawałek przestrzeni na zewnątrz, bo chyba byśmy w domu się zakisili.
Żona dzisiaj była na Korfu, później ma Kraków i wieczorem, po całym dniu wróci do domu. Jurto z racji początku roku szkolnego Magda wzięła sobie wolne, ale już we wtorek Nowy Jork.
Zastanawiamy się jaki będzie plan lekcji u Tomasza. Musi Chłopak sam się organizować. Kapi na 99% będzie miał codziennie na 8:00, natomiast Tomi, jeśli będzie szedł na inną godzinę niż 8:00 będzie musiał sam wyjść z domu i dostać się autobusem do szkoły. W IV klasie już nie siedzi się na świetlicy, więc przyszedł czas samodzielności. Sam musi jechać do szkoły i sam z niej wrócić. Jeśli jakiś dzień pokryje się z Kacprem, to super. Ale wiemy, że w VII klasie jest już sporo lekcji i ciężko będzie aby wychodzili z domu i wracali razem. Wierzymy, że da radę. W następnym wpisie opiszę Wam jak mu poszło.
Wszystkim rodzicom w nadchodzącym roku szkolnym życzę wytrwałości i mało przekleństw na ich ustach.
Dodatkowo życzymy Asi Ż. szybkiego powrotu do zdrowia.