Skip to content
Menu
Mąż Stewardesy
  • Strona główna
  • Kim jesteśmy
  • Mazury ach Mazury
  • Zaczęło się… kolejny sezon
  • Szkoła
  • W końcu Seul
  • Paryż
  • Podsumowanie 2020
  • Dopadło i mnie
  • Chicago
  • Szkoła i COVID
  • Majowy Seul
  • Kolejne wakacje
  • Żyjemy
  • Nowy rok, nowe wyzwania
Mąż Stewardesy

Chicago zimą

Napisano dnia 30 marca 201930 marca 2019

W Chicago zima w pełni.
Żona pisze, że nawet jej się nie chce wystawiać nos z hotelu a co mówić gdzieś wychodzić.

Musi jednak wyjść do amerykańskiego centrum handlowego. Chłopcy zażyczyli sobie jakieś t-shirty z Abercrombie. Są to ubrania, których w Polsce nie ma. Dodatkowo są wyśmienite jakościowo. Warte są swojej ceny. Jest inna marka tej samej firmy w Polsce, czyli Hollister. W Polskim sklepie, w Galerii Mokotów ceny w Hollister są dużo większe niż w Stanach. Więc jeśli jest możliwość to żona zawsze coś kupi. Ja nie ukrywam, że uwielbiam z Abercrombie koszule oraz koszulki polo. Ale to co kładzie na podłogę to są perfumy. Są niepowtarzalne. Żadne inne nie mają takiego zapachu. Dodatkowo, jak się wchodzi do nich do sklepu, to zapach ich perfum jest wszędzie. Kupując jakiekolwiek ubranie, ono jest przesiąknięte ich perfumami.

Po szkole chłopaki razem wrócili do domu, K zrobił obiad, czyli odgrzał spaghetti. Gorzej wyglądał temat odrabiania lekcji. T odrobił bez problemu, natomiast K miał ciężki temat do zgryzienia. Na lekcji polskiego przerabiali fragment powieści Roberta Stevensona „Wyspa skarbów”. Na podstawie tego wyrywka trzeba było zrobić zadanie. Natomiast w tym fragmencie nie było wg mnie dokładnej odpowiedzi. Należało ją wyszukać po prostu w internecie. A dokładnie chodziło o małą charakterystykę Johna Silvera. Sam początek opisu tego człowieka w Wikipedia dawał nam odpowiedzi na postawione w książce pytania. Uważam, że tylko tym sposobem dało się zrobić tą pracę domową. Nie wiem, jak dziecko ma samo sobie radzić i sam się uczyć. Nie pomożesz, to albo nie przygotowanie albo jeden. Zresztą i tak nie wiem co z tej pracy będzie. Może się to pani nie spodoba. I też będzie jeden albo dwa. Ja pamiętam swój polski w liceum. I odwieczne pytanie mojej polonistki – Co autor miał na myśli? Dzisiaj moja odpowiedź brzmi – A skąd ja mam k… wiedzieć. Może najarał się i pisał takie rzeczy.

Podziwiam rodziców, którzy obydwoje pracują np. tak jak ja codziennie do 18:00. W domu 19:00, coś ogarnąć, przygotować dzieci do dnia kolejnego, jakieś zajęcia tak jak my. A kiedy lekcje? Kiedy gra w karty albo chińczyka. Telewizora można w domu nie mieć.
K czekał z zadaniem aż ja przyjadę. W domu byłem około 18:20, coś zjadłem na szybko i zacząłem myśleć nad zadaniem. Zanim znalazłem, wspólnie coś napisaliśmy to trzeba się było zbierać na trening. Wróciliśmy około 21:30, kąpiel, kolacja i trzeba jeszcze to zadanie przepisać do zeszytu, bo na 9:00 do szkoły. Ja wiem, że nikt nie każe nam chodzić na piłkę. Ale trzeba też coś robić.

Przed wyjściem chłopaków na trening padło pytanie:
Tato, a co jutro na obiad?
Moja odpowiedź: – A co K zrobisz? Może zrobisz kotlety z ziemniakami?
K na to: – może być, tylko musisz je uklepać a ja usmażę i ugotuję ziemniaki.

I tym sposobem, odbierając chłopaków z treningu muszę wstąpić do Biedry i kupić rzeczy na jutrzejsze kotlety. 

Ostatnie wpisy

  • Tomas i Ja
  • Nowy rok, nowe wyzwania
  • Żyjemy
©2023 Mąż Stewardesy | Powered by SuperbThemes & WordPress