Skip to content
Menu
Mąż Stewardesy
  • Strona główna
  • Kim jesteśmy
  • Mazury ach Mazury
  • Zaczęło się… kolejny sezon
  • Szkoła
  • W końcu Seul
  • Paryż
  • Podsumowanie 2020
  • Dopadło i mnie
  • Chicago
  • Szkoła i COVID
  • Majowy Seul
  • Kolejne wakacje
  • Żyjemy
  • Nowy rok, nowe wyzwania
Mąż Stewardesy

Chicago

Napisano dnia 30 marca 201930 marca 2019

Był już Nowy Jork to teraz przyszedł czas na Chicago.
Pozostanie nam jeszcze wizyta żony w Los Angeles i niedługo Miami, oczywiście jeśli chodzi o loty do USA. Miami nie zostało jeszcze przez nas odkryte, ale razem byliśmy już w Mieście Aniołów na początku listopada. Wtedy nie było jeszcze pisania bloga. Ten blog dopiero raczkuje, więc wybaczcie mi wszelkie niedociągnięcia.

Obecny wylot do Chicago jest dla nas, tak jak wspominałem dość ciężki. Przynajmniej taki się zapowiada. Chłopaki wracają do szkoły i do zajęć pozalekcyjnych, więc trzeba sobie dawać radę we trójkę. Natomiast mi zapowiada się nieprzewidywalny tydzień w pracy.

Myśląc o Chicago, to kojarzy się wszystkim, albo większości Polaków z olbrzymia Polonią Amerykańską, która w tym mieście zamieszkuje sławne Jackowo. Przez przypadek wpadłem na dość ciekawego bloga o podróżach. Jest też w nim opis z roku 2017 jak obecnie wygląda ta sławna, polska dzielnica.
Wrzucam tu link. Warte obejrzenia i posłuchania.

A my? T ma w poniedziałek na 8:00, więc wstajemy rano, szybkie zbieranie się i ogień do szkoły. Tym bardziej, że wyjeżdżając od nas z bloku o godzinie 7:40 lub później jest już olbrzymi korek. Wprawdzie do szkoły mamy 10 minut jazdy samochodem, ale my staramy się zawsze wyjechać max 7:30. Jest to godzina spokojna bez pośpiechu. Bez problemu się na nią wyrabiamy. T jak nie ma focha, to szybciutko bez żadnego „ale” potrafi się zebrać i zorganizować. Tak też było dzisiaj. Wszystko ładnie i sprawnie. Bywa tak, że ja już 7:45 wracam do domu. Wówczas, często mijam się z sąsiadem, który wiezie także dziecko do szkoły na 8:00 a ja już z powrotem do domu. Dzisiaj już było widać, że ferie warszawskie się skończyły. Od samego rana droga do szkoły usłana korkiem.

Jeśli chodzi o organizację to u nas z tym jest bardzo dobrze. Myślę, że w tym całym rodzinnym galimatiasie sprawy logistyczno-organizacyjne to duża zasługa naszej mamy i żony, która zawsze ma wszystko dopięte na ostatni guzik. Obydwoje wolimy by wszystko było zrobione z zapasem niż biec z językiem na brodzie. Wolimy być 5 minut wcześniej i poczekać niż się spóźniać.
Natomiast K ma na 10:00 do szkoły, więc jadąc do pracy zawiozłem go. Ja także zaczynam o 10:00. Jak dla mnie, są to najgorsze z możliwych godzin pracy, czyli 10:00-18:00.

Chłopaki razem wrócą do domu. Przyszykowałem im rano obiad do zrobienia. Zobaczymy jak im wyjdzie. Obrałem im ziemniaki. A mięso odgrzeją sobie wczorajsze. Pierwszy raz w życiu będą sami musieli ugotować ziemniaki. Jest to dla nich duże wyzwanie. Przede wszystkim dla K, gdyż on do gotowania podchodzi z rezerwą. Na domowym robieniu jedzenia bardziej zna się T. Wczoraj na kolację T wyciągnął parówki i bez żadnego problemu je sobie przyrządził. Natomiast K nie podłączył się do kolacji brata i standardowo wypił mleko z bułeczką.
Nie przypominam sobie czy kiedyś już pisałem o gustach kulinarnych naszego starszego syna? On nie lubi wędliny. Pod żadną postacią. Nie przepada także za parówkami oraz jajecznicą. Natomiast uwielbia kiełbasę z grilla, karkówkę z grilla, hot-dogi i wszystko to, co nie stanowi bezpośrednio wędliny ani kiełbasy. Musi to być w jakiś sposób opakowane, czyli np. kiełbasa na gorąco lub parówka w hot-dogu(i na dodatek bez ketchupu). Taki już jest. Mamy nadzieję, że kiedyś mu się to odmieni. Ale, żeby nie było on mięso lubi i je. Jak on to mówi, wędlina mu śmierdzi.

Wieczorem trening. Drużyna K, nie wiedzieć dlaczego nie została zgłoszona do rozgrywek w mazowieckiej lidze. Synek, jak mu powiedziałem to troszkę się zmartwił, ale nie określił się dokładnie czy chce dalej trenować czy nie.
Okazało się także, że T nie ma dzisiaj treningu. Więc K pojedzie z ojcem kolegi a ja w domu zostanę z T lub w drugim wariancie T pójdzie do sąsiadów a ja z K pojadę na trening.

Ostatnie wpisy

  • Tomas i Ja
  • Nowy rok, nowe wyzwania
  • Żyjemy
©2023 Mąż Stewardesy | Powered by SuperbThemes & WordPress