Skip to content
Menu
Mąż Stewardesy
  • Strona główna
  • Kim jesteśmy
  • Mazury ach Mazury
  • Zaczęło się… kolejny sezon
  • Szkoła
  • W końcu Seul
  • Paryż
  • Podsumowanie 2020
  • Dopadło i mnie
  • Chicago
  • Szkoła i COVID
  • Majowy Seul
  • Kolejne wakacje
  • Żyjemy
  • Nowy rok, nowe wyzwania
Mąż Stewardesy

Cisza

Napisano dnia 2 kwietnia 20192 kwietnia 2019

Trochę ciszy nastało na blogu.
Nie jest to związane z tym, że u nas nic się nie dzieje, a bardziej, że jak u każdego – do mówienia i do pisania musi być chociaż troszkę weny i pomysłu.

Mi to chwilowo odeszło, albo pisząc wytłumaczalnie, zająłem swój umysł nad stworzeniem strony – www.mazstewardesy.pl Myślę, że kwestia miesiąca i przeniosę całego bloga na inny wymiar. Nie będzie to oczywiście takie piękne jak blog Kasi Tusk, ale powoli, powoli. Człowiek laik uczy się z Youtuba jak to się robi. Więc nowy blog będzie pewnie cały czas ewaluował i każdy tydzień będzie zmieniał swój wygląd.

Po tygodniowej nieobecności z wielką radością, w czwartek przywitaliśmy naszą Mamę w domu.
Wprawdzie widzieliśmy się w weekend, ale powrót do domu to co innego. Wszyscy z tego obrotu sytuacji byli zadowoleni.
Chłopcy przede wszystkim. Tym bardziej, że Mama obiecała im już telefonicznie, że w piątek pojedzie z nimi na zawody pływackie.
Dodatkowo w piątek rano Babcia musiała wyjechać, gdyż miała wizytę u lekarza.

Żona wróciła z Chicago przywożąc nam małe prezenty. Były to koszulki i bluzki dla Chłopaków z naszej  ulubionej marki, czyli Abercrombie.
Dodatkowo K dostał ponownie czapkę bejsbolówkę. Ponownie, gdyż podczas wylotu z Budapesztu, będąc na odprawie gdzieś zgubił swoją nowiutką czapkę.

Jak zawody? Tak jak powiedział nauczyciel. Do sztafety trzeba 6 chłopaków, którzy pływają jednakowo. Tak naprawdę okazało się, że tylko trzech chłopców wiedziało co to porządne pływanie. Nie ukrywam, w tej trójce byli obaj nasi chłopcy. T z powodzeniem rywalizował ze starszymi od siebie pływakami. Z nagrania, które zrobiła M widać, które dzieci trenują w jakiś szkółkach, a które pływają rekreacyjnie. Ogólnie nasza szkoła w tych zawodach poniosła porażkę. Może innym razem będzie lepiej.

Po kilku dniach wolnego, z dyżuru M dostała lot do Brukseli. Z racji uziemienia Boeingów Max, lot odbywał się Dreamlinerem. Lot szybki i przyjemny. Takie loty Żona zawsze lubi. Czyli jak prawdziwa pracownica biura idzie do pracy. Meldowanie o 6:00 i powrót do domu o 14:00. Osiem godzin pracy, dzieci odebrane ze szkoły i obiad ugotowany. Prawie jak moja Mama w latach 90.

Kwiecień zapowiada się dla nas ciekawie. M ma trzy transatlantyki ale Święta Wielkanocne ma wolne.

Ostatnie wpisy

  • Tomas i Ja
  • Nowy rok, nowe wyzwania
  • Żyjemy
©2023 Mąż Stewardesy | Powered by SuperbThemes & WordPress