Od początku pisania mojego na blogu przewija się motyw mojej działalności. Nie mówiłem dokładnie co to jest i skąd się wzięło. Dzisiaj przyszedł czas by o tym napisać. W dniu dzisiejszym kiosk a może barek Co Nieco przestał istnieć. Został wysprzątany i podpisałem aneks do umowy że z dniem 14.12.2018 r. rozwiązuję umowę najmu kiosku. A dokładnie. Sześć lat temu, pracując jeszcze w banku wymyśliłem sobie, że fajnie mieć coś dodatkowego, co będzie dodatkowym źródłem dochodu. Zawsze chodziło nam by to coś chociaż finansowało nam dodatkowe zajęcia i zachcianki chłopaków. I tak było. Żona latała, ja pracowałem w banku a kiosk sam się kręcił. Na początku każda sobota, a bardziej jej poranek był zajęty. Makro, Selgros i jazda co centrum. Trzeba było uzupełnić braki. Codziennie dostawcy dostarczali określony towar. Ale niektóre rzeczy trzeba było samemu dowieźć. W kiosku pracowały dwie dziewczyny i super to organizowały. W tym miejscu serdeczne podziękowania dla Pani Asi, która pracowała ze mną do końca. Myślę, że temat współpracy mojej i Pani Asi lub Pani Asieńki to inna bajka. To obgadywanie klientów. Szkoda, że ci wszyscy co pracowali lub pracują dalej w biurowcu nie słyszeli jakie wspólne zdanie mamy o nich. I taki etap pracy był przez dwa lata. Odeszła jedna z dziewczyn. W banku było wielkie G, więc zdecydowałem, że wspólnie z Panią Asią stanę za ladą. I tak było cztery lata. Aż do dzisiaj. Ostatni rok był bardzo kiepski. Z początkiem roku odszedł duży najemca i w biurowcu zrobiło się cicho a tym samym u nas bardzo spadły obroty. Zacząłem się zastanawiać, czy zamykać? Szukałem innego najemcy, któremu można by sprzedać miejsce do działalności. I znalazł się, ale niestety osoba odpowiedzialna za najem w biurowcu, miała inną wizję, o której mnie nie informowała. Tym samym zostałem z ręką w nocniku. Pogodziłem się z tym. Miałem już dość. Od wakacji kiosk nie przynosił dochodu, a wręcz przeciwnie. I nadszedł dzień dzisiejszy. Od dłuższego czasu informowaliśmy klientów że zamykamy. Klienci przychodzili dzisiaj specjalnie by kupić coś co pozostało i by się pożegnać. Dostaliśmy nawet od niektórych prezenty. Natomiast od tych co nie wiedzieli że zamykamy otrzymaliśmy straszny ochrzan. Tym samym pozdrawiam Panie z Urzędu Miasta i przepraszam, że nic nie powiedziałem wcześniej. Od poniedziałku nie będę musiał już wstawać o 5 rano, jak to było przez ostatnie 4 lata. Myślę, że i tak w poniedziałek obudzę się rano i zastanowię się czy wstawać i jechać do Makro. Od poniedziałku inny świat. Co Nieco przeminęło. Coś się kończy Coś się zaczyna.
