Przyszedł czas ferii zimowych.
K i T nie wyjechali na żadne zimowisko ani obóz. Nie pojechaliśmy także rodzinnie na narty. Chłopcy nigdy nie wyjeżdżali na zorganizowane obozy zimowe. Zawsze wyjeżdżaliśmy na narty rodzinnie. Były to pobyty tygodniowe we Włoszech lub w polskich górach.
K nauczył się jeździć mając 4 lata. Dzisiaj rano porządkował swoje rzeczy w pokoju i przyniósł swój pierwszy medal z nart. Był z roku 2011.
T również swoje pierwsze narciarskie szlify pobierał mając 4 lata.
Obaj nauczyli się jeździć dzięki ludziom z firmy Teamspirit. Bardzo fajna firma i super ludzie. Od kiedy zaczęliśmy jeździć na narty do Włoch, to jeździliśmy z nimi. Oddawaliśmy im do nauki chłopaków a sami jeździliśmy bez dzieci. Dzięki temu my pojeździliśmy a przede wszystkim chłopcy nauczyli się bardzo dobrze jeździć. Zawsze nam mówiono że rodzice nie nauczą swoich dzieci pływać i jeździć na nartach. My z żoną z tego założenia wyszliśmy i naukę tych dwóch dyscyplin oddaliśmy instruktorom. Chłopcy nauczyli się jeździć we włoskich górach. Nie ma co mówić, te wyjazdy kosztują sporo ale warunki narciarskie są warte wszystkich pieniędzy. Do tego dochodzi pogoda, która pozwala na pełen relaks.
W zeszłym roku wybraliśmy się na weekend narciarski do Krynicy Zdrój. Tam chłopcom podobało się bardzo. Dzięki temu, że my uwielbiamy w Krynicy Słotwiny i Azoty, a tam jest tylko jedna górka i jeden wyciąg, to K i T mogli sami bez rodziców jeździć. My na spokojnie, natomiast oni aby szybciej i więcej razy zjechać. Myślę, że najeździli się jak na polskie góry bardzo dużo.
W tym roku, z racji tego że w nowej firmie pracuję od listopada, to nie mam urlopu. Z wyjazdu feryjnego więc nic nie wyszło. Chłopcy mają ferie w mieście. M ma kilka dni urlopu, więc zapewnia im rozrywki. Mama nie lata, została w domu z synkami. Mają w planie kino, łyżwy oraz basen. Oczywiście musi być w planie jeszcze tlen z komputera. Tlen czyli dzienna dawka gier.
W kolejne dni jadą na Mazury do babci na kilka dni. I tym sposobem miną im szybko dwa tygodnie.
Pisałem tutaj już o pływaniu naszych chłopaków. Wczoraj byliśmy znowu na zajęciach na basenie. Trener naszych chłopaków, poważnie powiedział, że jest najwyższy czas aby coś zrobić z chłopakami co do pływania.
Dla K, z racji że ma już 12 lat jest to ostatnia chwila. Musimy zdecydować, czy dalej ma pływać rekreacyjnie czy oddać go do jakiegoś klubu pływackiego. Nasz Pan Piotr mówi, że szkoda by dalej pływał rekreacyjnie. Wg niego ma potencjał. I to duży.
Natomiast T, to inna bajka. Jeśli chodzi o 8 latka to jest bardzo silny i tym samym wytrzymały. Nie poddaje się, walczy do końca. 25 metrów kraulem pływa podobno w bardzo dobrym czasie. Tak jak mówi trener, a człowiek pracuje w Polskim Związku Pływackim, to w tym wieku mało który chłopak ma taki czas na tym dystansie. Jego koronnym stylem są plecy.
Nas przeraża myśl, że są to zajęcia 3 razy w tygodniu, po 1,5 godziny. Klub, który proponuje nam Pan Piotr to UKS-G8 na Bielanach. Nie jest to daleko od nas, ale trzeba by się wówczas zdecydować czy pływanie czy piłka nożna. W przypadku K należałoby zrezygnować z piłki, natomiast T mógłby jeszcze łączyć obie rzeczy.
Mamy czas do wakacji. Zobaczymy, czas pokaże. Posyłając chłopaków na pływalnie, nigdy nie mieliśmy w głowach, że mają być jak Michael Phelps. Po prostu mają się nauczyć pływać.