Koncert w Klubie Stodoła. W ostatnią sobotę wyruszyliśmy jak młodzi i gniewni do Klubu Studenckiego Stodoła na koncert zespołu Dżem. Do wyboru mieliśmy Dżem lub IRA. Zespół IRA koncertuje w najbliższą sobotę. My z racji, że już na IRA byliśmy podczas juwenalii, tym razem wybraliśmy się na Dżem.
Zachowaliśmy się znowu jak studenci. Wcześniej byliśmy na koncercie podczas juwenalii WAT, a teraz poszliśmy do klubu studenckiego. Klub Stodoła podobno cały czas taki sam. Niestety, ja tego potwierdzić nie mogę. Czas studencki spędziłem w Rzeszowie. Natomiast słowa człowieka, który studiował na WAT trzeba uznać za pewne.
Na koncert wybraliśmy się wspólnie ze znajomymi, których już wcześniej znaliśmy, ale jakoś nie było nigdy okazji aby poimprezować. Bardzo sympatyczni ludzie. I z miłą chęcią poimprezować z nimi można.
Chłopcy zostali u Magdy kuzynki, a my zrobiwszy lekki aperitiw w domu ruszyliśmy na koncert. Atmosfera super. Przekrój społeczeństwa bardzo szeroki. Wszyscy super się bawią. Jak dla mnie koncert mógłby trwać tylko ostatnie 30 minut, Z racji, że utworów Dżemu słucham od dzwonu i to tylko te stare i kultowe. A właśnie te, były grane przez ostatnie pół godziny. Ogólnie byliśmy zadowoleni z koncertu. Dodatkowo także, spędziliśmy czas w miłym towarzystwie a przede wszystkim wyszliśmy z domu. Okazuje się, że jest to od czasu do czasu potrzebne.
Niestety nie mogliśmy po koncercie pójść jak to mawiał mój przyjaciel – Szlakiem Warszawskiej Gastronomii. Z dwóch względów.
Po pierwsze. Mamy dzieci i do domu musimy wrócić na trzeźwo.
Po drugie. Pisałem wcześniej, że Tomy zamierza porzucić swoje niedawno rozpoczęte siatkarstwo na rzecz powrotu do piłki nożnej.
I właśnie ten moment nastąpił w ubiegłym tygodniu. Tomy się zdecydował, że jednak będzie grał w piłkę nożną. Ponownie chce zostać polskim Messim. Był w czwartek na swoim pierwszym treningu. Trener powiedział, że ok, choć ma spore zaległości. Oczywiście z tego zdawaliśmy sobie sprawę. Wiedzieliśmy, że od czerwca w piłkę poważnie nie kopał. Zero kondycji, lekki tłuszczyk na brzuchu. Trener mówi, że jest wstępnie na tak, ale chciałby go zobaczyć jeszcze w turnieju. I turniej przewidziany została na???? Niedzielę po koncercie. Musieliśmy być o godzinie 9:00 15 km od Warszawy. Dzięki Bogu to nieduża miejscowość od naszej strony. Nie trzeba było się telepać przez całą Warszawę. Takim obrotem sprawy wstałem w niedzielę po koncercie o godzinie 7:00. Przygotowałem Tomasa na turniej i….
wyjechaliśmy o godzinie 8:30 a wróciliśmy o 16:30.
Jedynym pocieszeniem tego wszystkiego było to, że drużyna Tomiego zajęła drugie miejsce a Tomy zagrał bardzo dobrze. Oczywiście jak na swoje kondycyjne możliwości.
Trzeba tutaj także powiedzieć, że zawodnicy w obecnej drużynie nie są na takim poziomie jak chłopcy z wcześniejszej drużyny. Tomi pomimo swoich braków kondycyjnych i technicznych, to myślę, że kwestia czasu a będzie jednym z podstawowych zawodników drużyny. Zima minie i braki miną.
Dodatkowo, trener z sekcji siatkówki wysłał do mnie bardzo ładnego smsa. Jako trener bardzo żałuje, że Tomy nie będzie trenował siatkówki. Napisał, że jest bardzo sprawnym i chętnym do pracy dzieckiem. Chciał bardzo podziękować za dotychczasowe treningi i ma nadzieję że kiedyś będzie chciał wrócić do siatkówki i wówczas on go wita z otwartymi rękami. Przeczytałem to Magdzie i aż nam się łezka w oku zakręciła.
Po drodze były Mikołajki. W szkole pomysłów milion i dzięki Bodu, że są ograniczenia kwotowe i dzieci wstępnie wypisują co by chciały otrzymać. Można wówczas kupić to z czego kolega w klasie będzie zadowolony. Gorzej jest w domu. Chłopcy nasi już nie wierzą w Św. Mikołaja, ale staramy się szanować tą tradycję i chociaż w minimalnym stopniu mówić, że prezenty przyniesie Mikołaj. Dodatkowo na stole pozostawiamy mleko i ciasteczka dla Mikołaja. W tym roku, wizytę siwobrodego celebrowaliśmy we trzech. Magda była w Istambule. Z prezentów byli zadowoleni prawie wszyscy. Niestety nie każdemu Mikołaj może przynieść taki podarek jak sobie wymarzył. I tak też było u nas. rano atmosfera w domu była bardzo napięta. Przeniosła się na mnie aż w pracy. Odczuli to wszyscy, łącznie z moją szefową. No cóż, takie życie.
Obecnie Żona wyleciała na te chłodne do do ciepłego kraju. Jak to piszę, jest w samolocie na Sri Lankę. Pobyt krótki bo już w sobotę melduje się z powrotem w Warszawie. Ale, żeby nie było, że w zimie w ciepłym kraju, to już we wtorek Żona wylatuje do Kazachstanu, do Nur Sułatan. A tam obecnie jest -9 stopni, natomiast we wtorek przewidziano -15.
Jeśli chodzi o Sri Lankę, to obecnie mija 15 lat od wielkiego tsunami na Sri Lance. W roku 2004 w grudniu ja także byłem na Sri Lance. Wróciłem dokładnie 17 grudnia, a tsunami było 24 grudnia. Polecam wszystkim film „Niemożliwe”.
Dodatkowo w dniu dzisiejszym chciałbym bardzo złożyć Gabrysi, Magdy Siostrzenicy serdeczne życzenia urodzinowe. Gabrysia kończy 18 lat. Wszystkiego najlepszego.
I widzę, jak w tym momencie, każdy co to czyta wspomina swoją osiemnastkę.
I kilka zdjęć z koncertu i turnieju Tomasa.









Koncert widzę udany. Ja wyruszam w najbliższy weekend do Stodaly na Ira, również z nastawieniem na super zabawę ?
IRA to jest marka