Mazury to na prawdę cud natury. Hasło bardzo prawdziwe. W rzeczywistości jest to najprawdziwsza prawda. Cisza i spokój, pełna sielanka.
M tak jak wiecie, pochodzi z Mazur, a dokładnie z bram Mazur – z Węgorzewa. Rodzice nie są z pochodzenia z Mazur. Pochodzą z lubelszczyzny. Oboje w latach siedemdziesiątych, po skończeniu studiów dostali bilet aby swoje wykształcenie, które dało im państwo odpracować. Takie niestety były czasy. Mieli do wyboru Białystok lub Węgorzewo. Wybrali Węgorzewo. Takim sposobem znaleźli się na Mazurach i już tam zostali. Z opowieści tylko wiem, że kiedyś Węgorzewo było dużym i w sezonie tętniącym turystycznie miastem. Dzisiaj podobno nie jest już to samo, pomimo, że coraz więcej pływających żeglarzy przybywa w sezonie do tego małego miasteczka. Poprzez zaniedbania włodarzy większość ruchu żeglarskiego przejęło Giżycko. Kiedyś Giżycko było tylko tzw. po drodze, wszyscy płynęli do Węgorzewa.
Pomimo wszystkiego na Mazurach życie płynie bardzo powoli, sielankowo. Nie ma tam tego pędu i zagonienia jakie panuje w Warszawie. Dodatkowo widok jezior i pływających łódek jest uspokajający i relaksacyjny. W tym roku, dzięki gościnności naszych starych sąsiadów Chałasów skorzystaliśmy z jednego pełnego dnia spędzonego na pływaniu po mazurskich jeziorach. Konradek jest super skiperem i w pełni słowa kapitanem łódki. Natomiast Kasi dziękujemy za super gościnność. A dziewczynom za to, że są super. Chłopcy byli bardzo zadowoleni z pływania. Nie ukrywam, że najbardziej na tym dniu zależało M. Ja, chłopak z Roztocza, nie pływałem w swoim życiu dużo łódką, więc nie mogę się wypowiadać czy jest to mój żywioł. Kapi bardzo chciał popływać, a najbardziej pragnął kąpać się na środku jeziora. Marzenia jego się spełniły. Tomi jest taki jak ja. Asekuracyjny. Ale także zażywał kąpieli w jeziorze.
M miała dwa tygodnie urlopu. Kilka dni spędziła w Węgorzewie wspólnie z Chłopakami, a na kilka ostatnich dni wróciła do Warszawy. Musiała tak, jak każdy Polak na urlopie zrobić mały remont w mieszkaniu. Zrobiliśmy szybkie malowanie, a raczej odświeżenie pokoju.
Po drodze, tak jak pisałem wcześniej były urodziny Mamy M. Oczywiście było śpiewane 100 lat. Niestety nie do końca były to wesołe urodziny. Kilka tygodni temu, teściowa zerwała ścięgno Achillesa. Miała operację i na 8 tygodni gips. Obecnie już powoli wraca do formy. Zaczyna chodzić i zaczyna wracać do życia. Życzymy jej jeszcze raz wszystkiego najlepszego i szybkiego powrotu do zdrowia.
A dodatkowo podczas pobytu spotkała nas miła niespodzianka. Nasi serdeczni znajomi przyjechali na rowerach do Węgorzewa. Ania, Krzysiek i Ciocia Beatka na co dzień mieszkają w Tomaszowie a na wakacje wybrali się w trasę z Gdańska do Białegostoku. Miło było bardzo Was zobaczyć 600 km od Tomaszowa. Dziękuję bardzo.
I jeszcze kilka zdjęć.









Fajne wakacje, moze i ja ktoregos dnia tam razem z Wami sie znajde.
Zapraszamy w imieniu swoim i Twojej Siostry