Policjanci z Miami (oryg. Miami Vice) – amerykański kryminalny serial telewizyjny, emitowany od 16 września 1984 do 25 stycznia 1990. Angielski tytuł serialu Miami Vice można przetłumaczyć jako „wydział obyczajowy policji Miami”. Głównymi bohaterami są dwaj detektywi: James „Sonny” Crockett i Ricardo „Rico” Tubbsbr.
W USA serial był emitowany przez 5 sezonów. W sumie powstało 111 odcinków. Od początku zdobył ogromną popularność świeżością tematu, który podejmował i nowatorskim stylem narracji polegającym na stwarzaniu wrażenia „filmowania z ręki”. W latach 80. XX wieku Miami było centrum przemytu i rozprowadzania kokainy i większość wątków filmu odnosiło się do tej tematyki.
Dlaczego wspominam Miami Vice? Bo Żona obecnie przebywa w Miami. Jest to jej pierwszy lot na Florydę. Od 1 czerwca PLL LOT uruchomił loty do Miami. Lot trwa ponad 11 godzin. Magda dostała ten kierunek dopiero końcem września. A więc sami widzicie, nowa trasa i nie jest to takie proste aby tam polecieć.
W listopadzie Żona ma dwa razy Nowy Jork, Toronto oraz kierunek, a bardziej miasto, w którym jeszcze nigdy nie była. Jest to Astana. Dla tych co nie wiedzą, to Astana jest stolicą Kazachstanu. Oficjalnie miasto to nie nazywa się już Astana tylko Nur-Sułtan. Ale myślę, że więcej o tym mieście w kolejnym wpisie.
Po ciężkim locie do Bejrutu, Żona wróciła zmęczona. Mówiła, że to ciężki lot. Największy wpływ na to miała pora lotu. Jest to podróż całonocna. Po powrocie do domu była szybka drzemka i po południ wyjazd na Kacpra mecz. Już podczas drogi Magda miała telefon z pracy, że kolejnego dnia rano ma Paryż. Zero odpoczynku po nocnym locie. O 6 rano znowu praca. Powrót około południa. Człowiek nawet nie zregenerował sił jeszcze po Bejrucie, a tu na następny dzień długi lot do Miami, a w międzyczasie jeszcze Paryż.
Żona dopiero będąc w Miami regeneruje siły i ładuje baterie. Ma tam kilka dni pomiędzy przylotem a odlotem. Jest to jej czas na chwilę odpoczynku. Piękna pogoda, plaża, basen. Co więcej potrzeba. Jest to nagroda dla niej za ostatnie kilka tygodni ciężkiej pracy. Nie ma co ukrywać. Latania podczas wakacji było sporo.
A My? Jesteśmy bez Mamy i Żony. Musimy sobie jak zawsze dawać jakoś radę. Nie jest lekko. Ale zawsze powtarzam piosenkę – Jak Nie My To Kto?
Chłopaki wyśmienicie sobie dają radę zarówno rano, jak i po powrocie ze szkoły. Rano to jeszcze jestem ja z nimi. Wyprawiam ich do szkoły i sam chwilę później idę do pracy. Natomiast po szkole muszą sami być. Rano szykuję im obiad. Kapi po szkole przygotowuje to co jest i Chłopaki najedzeni. Tomy wprawdzie je coś w szkole. Myślę, że zjada z obiadu szkolnego pewnie około 30%, ale zawsze to coś. Kapi nie chce chodzić na obiady. Myślę, że przez to, że musi w domu robić obiad, to chodziłby na stołówkę w szkole, ale pewnie koledzy nie chodzą więc to obciach jak by on chodził. Niestety ma coś za coś. Nie ma obciachu ale w domu trzeba sobie przyrządzić jedzenie. Ostatnio przychodzę z pracy i zawsze dojadam tą końcówkę ich obiadu. Kapi mówi, że jedzenie było takie sobie. Pytam ale dlaczego? I po odgrzaniu obiadu stwierdzam sam dlaczego. Okazało się, że ziemniaki były niedogotowane. Ale cóż. Zdarza się to i najlepszym.
Tomi wrócił z wycieczki zadowolony. Wprawdzie nie byli w Józefowie na lodach, ale zwiedzili troszkę moje rodzinne Roztocze. Po powrocie jak padł do łózka, to myślałem, że rano do szkoły nie wstanie. Ja ciągle powtarzam, że wyjazd na Roztocze jest zawsze udany. Pogoda tu nie ma żadnego wpływu. Serdecznie pozdrawiam tutaj moich wszystkich znajomych z Roztocza.
Kapi dzisiaj poszedł na nocowanie do kolegi. Ja nie ukrywam, jestem przeciwnikiem takich nocowań. Ale uprosił strasznie więc się zgodziłem. Tym sposobem zostaliśmy w domu sami z Tomkiem. Było wspólne wyjście na kebsa i oglądanie TV. A jutro powrót Mamy, Kapi wraca od kolegi i obiecana wspólna pizza made in Tata.
I jak zwykle kilka zdjęć. Kilka z Bejrutu i z Miami.








