Hulajnoga. Zainteresowanie naszych obu Chłopców jeśli chodzi o hulajnogi przerosło moje i M oczekiwania. Już wcześniej pisałem, że Kapi chciałby bardzo kupić sobie hulajnogę do trików. Tak się stało, że Tomy miał urodziny 1 maja i w związku z tym kupił sobie hulajnogę w Decathlonie. Jest to hulajnoga do trików, ale z tzw. sieciówki. Nie jest to sprzęt, jak się okazało profesjonalny. Kapi cały czas się zastanawiał czy kupić może zamiast hulajnogi deskorolkę. Tomy natomiast zaczął dzięki hulajnodze całe popołudnia spędzać na podwórku oraz na Alei Sportów Miejskich. Uczył się skakać i nie wiem co jeszcze bo ten temat zaczął nas bardzo drażnić.
Kapi w końcu zdecydował, że kupuje hulajnogę. Wybrał, kupił, otrzymał i… zaczął jeździć. Jeździć to dużo powiedziane. Tym się skacze a jeździ na rampach i specjalnych torach przeszkód oraz w halach stworzonych dla takich szaleńców i pasjonatów hulajnogi. Obaj każdy wieczór spędzali na zlokalizowanej obok nas Alei Sportów, gdzie są jakieś tory do jazdy m.in dla użytkowników haulajnogi.
Dodatkowo w ostatnią sobotę wybraliśmy się do AVE Park. Olbrzymia hala z rampami i specjalnymi torami do jazdy. Jak zobaczyłem jak dzieciaki tam jeżdżą, to zaniemówiłem. Inna sprawa, że zaniemówiłem już wcześniej. Wejście 50 zł. Dzięki Bogu Chłopki mieli znaczki za rowerowy maj. Za uzbierane 5 naklejek mieli wstęp za free. Jedyna opłata to za rejestrację i wydanie karty. Szaleli tam prawie 3 godziny. Wypili prawie dwa litry wody na głowę. Ciuchy można było wykręcać. Ale ogólnie byli przeszczęśliwi.
Innym tematem, który wyszedł podczas pobytu w AVE Park to hulajnogi profesjonalne, wyczynowe takie firmowe. Najlepszą i najbardziej popularną marką jest Scootive. Wszedłem do sklepu i okazało się, że taka hulajnoga firmowa to koszt od 800 zł wzwyż. Jak zobaczyłem za 2800 zł, to musiałem się napić coli.




M była wtedy w Chicago. Więc cały dzień Chłopaki byli ze mną. Wcześniej bardzo mnie prosili aby tam pojechać. Więc dlaczego nie. Powiedziałem im tylko jeśli chcą jeszcze się tam pojawić, to póki można niech załatwiają sobie naklejki za rowerowy maj.
M w Chicago spotkała się ze swoją starą koleżanką jeszcze z czasów pracy w Eurolocie. Koleżanka ta pracuje obecnie w American Arlines. I jak to wszyscy Polacy będący na emigracji bardzo stęsknieni są za rodakami. M mówi, że mogłyby rozmawiać bez końca. Tym samym dostaliśmy zaproszenie do Chicago na chociaż krótkie wakacje. Może kiedyś.
Teraz mamy wakacje w Polsce. Już w środę koniec roku szkolnego a w niedzielę Chłopaki wyjeżdżają na swoje obozy. Tomy jedzie na ogólnosportowy z kolegami z klasy, natomiast Kapi na żeglarski.
M wylatuje do Stanów z pobytem w Budapeszcie a ja do fabryki. Zacząłem pracować przy nowym projekcie. Jest to pilot, więc nie będę się tu więcej na ten temat rozpisywał. Ale mam sporo roboty. I niestety w pracy dzieje się coraz gorzej. Jak przyszedłem te 4 miesiące temu było naprawdę super. Teraz to można już tylko o tym co było powspominać. Zespół, który był został rozwalony, z każdej strony kontrola wszystkiego. Korporacja stała się faktem. A może to już nie korporacja ale…
Jak na razie myślimy o tym, że Chłopaki wyjeżdżają. Tomy skończył ligę piłkarską. Kapi w sobotę ma ostatni mecz. Tym sposobem mamy wolne weekendy do września.
Przekazuje dla calej czworki serdeczne pozdrowko, Ciotka Ela