Skip to content
Menu
Mąż Stewardesy
  • Strona główna
  • Kim jesteśmy
  • Mazury ach Mazury
  • Zaczęło się… kolejny sezon
  • Szkoła
  • W końcu Seul
  • Paryż
  • Podsumowanie 2020
  • Dopadło i mnie
  • Chicago
  • Szkoła i COVID
  • Majowy Seul
  • Kolejne wakacje
  • Żyjemy
  • Nowy rok, nowe wyzwania
Mąż Stewardesy

Weekend

Napisano dnia 30 marca 201930 marca 2019

W sobotę chłopcy wspólnie z sąsiadką Anią i jej synkiem wyszli do kina.

Film nowy, na polskich ekranach od 8 lutego. Film dla dzieci. Niestety cena za bilet weekendowy nie jest już dla dzieci. Bilet kosztuje 27 zł za osobę. Poszli oczywiście obaj, czyli bilety 54 zł, do tego cola i popcorn i 100 zł poszło. Uważam, że ceny dodatków do biletów, czyli popcorn, cola, chipsy przeszły już swój szczyt i kosztują więcej niż można przypuszczać. Ale jak to mówią, dziecku nie dasz…?

Wieczorem był wyjazd do znajomych na wieś. I tutaj zaczyna się ciekawa historia. Kiedyś siedząc sobie wieczorem z M przy winku, zapytałem, czy od początku pracy w LOT miała zawsze te same koleżanki co teraz, czy były jeszcze jakieś inne dziewczyny, które może już nie pracują? I M mówi, że była taka Magda, która przyszła do pracy razem z nią. Przeszły szkolenie, zdały egzaminy i chwilę razem latały. Później nie wiedzieć czemu koleżanka odeszła z latania. I ich drogi się rozeszły.
Nie czekając chwili, odpaliłem internet i znalazłem dziewczynę. Wprawdzie inne nazwisko ale napisałem wiadomość na fb. Okazało się, że to ta dziewczyna, której szukała moja Żona. Wymieniliśmy kilka maili i ona napisała mi, że już jakiś czas temu szukała M i nie mogła jej znaleźć. Mojej Żony nie ma nigdzie w internecie, więc nie można jej odszukać, tym bardziej że po drodze ich znajomości, zmieniła nazwisko. Dziewczyny nie widziały się 17 lat.
Będąc u nich pierwszy raz dziewczyny chciały wymienić się numerami telefonów. Przy wpisywaniu numerów okazało się, że każda z nich, numer do siebie cały czas posiadała.
Tym szybkim sposobem, odnaleźliśmy starą znajomość M i od czasu do czasu jeździmy do nich na wieś. Mieszkają pod Warszawą, a pracują w Warszawie. Pieką przepyszny chleb, robią bardzo smaczne przetwory i są normalni. Ostatnio zaczęli morsować, czym bardzo zaimponowali mojej Żonie. M nawet mówi, że bardzo chciałaby spróbować, ale może od następnego sezonu.

W niedzielę, obiecana już dawno szarlotka z lodami, obiad rodzinny, rodzinne wyjście do kościoła oraz chwila na krótkim spacerze. Pogoda jeszcze nie zachęca do długich wędrówek.

Po południu chłopcy mają basen a Żona…? do pracy. Ma rejs krajowy, nocowanie poza domem oraz rejs europejski. Wylatuje w niedzielę i powrót w poniedziałek wieczorem.

Ja w poniedziałek zaczynam nową pracę, więc wszystko zaczynamy kolejny raz układać od nowa.

Ostatnie wpisy

  • Tomas i Ja
  • Nowy rok, nowe wyzwania
  • Żyjemy
©2023 Mąż Stewardesy | Powered by SuperbThemes & WordPress